OFICJALNA STRONA ZESPOŁU
//SPOTKANIA

[SnB]:: Spotkanie w Słupcy, 2005.08.26/27

fot. Jupek, Krem, Sylwek, Wiechu
tekst: Ecan vel Szkot
2016-09-14 15:49

Startowaliśmy z domu, a właściwie z norki myszy, do którego dzień wcześniej przybył dzielny Hanys, tytułujący się jako smar666. O poranku przybyła Madzia... i już cała czwórka w komplecie, po otrzymaniu drugiego śniadania od mamy myszy, mogła wyruszyć polować na litościwych ludzi zatrzymujących się gdy jacyś bumelanci stoją przy drodze w uniesionym w górę kciukiem.

O perypetiach związanych z podróżą rozpisywał się nie będę. Wystarczy, że mieliśmy zaproszenie ku podróży do Holandii, bo właśnie tam zmierzał TIR, w którym ja i myszka spędziliśmy większą część trasy.

Po dotarciu do Słupcy telefonia komórkowa jak zawsze musiała przeżywać oblężenie. Obdzwonić, powysyłać sms'y wszystkim czy już dotarli i gdzie są to jest wymagające wysiłku zadanie. Wynikiem tego wylądowaliśmy z Vaciakiem, resztą zespołu Nipu i ich znajomymi w restauracji. Był to jedyny w centrum Słupcy, czynny o tej porze lokal, gdzie dawali piwo. I tak oto kilkanaście osób, skupionych wokół połączonych stolików pochłaniało gazowany, lekko schłodzony napój i namiętnie słuchało dowcipów opowiadanych przez przedstawicieli rodziny Walczaków, która ma ku temu niebywały talent.

Gdy nadeszła odpowiednia pora opróżniliśmy szklanki z gazowanego napoju i skierowaliśmy się w stronę Miejskiego Domu Kultury w Słupcy. Tam, na schodkach przed budynkiem miało miejsce tradycyjne wyściskanie całej reszty przybyłych znajomych: Lena, Paulinka, Indi, Jolka, jupkowa Jola, Jupek, pat i pul ;-) , Sedun, Sylwek wraz z żonką, Wiechu, oraz Alegorn - gospodarz całego spotkania. Pozostawiliśmy swoje bagaże na terenie szkoły (do której narrator jeszcze powróci) i weszliśmy na teren Domu Kultury, gdzie odbywał się Festiwal Muzyki Rockowej - Szloch.

Tak się złożyło, że wśród zespołów występujących w konkursie znalazły się również kapele Dżemowych fanów, którzy aktywnie uczestniczą w życiu naszego fanklubu. Mowa tu o zespołe Vaciaka - Nipu oraz formacji, w której gra Miksiu - znany już z innych naszych spotkań gitarzysta. Obie kapele w oczach jury wypadły świetnie, a szczególnie ciepło został przyjęty ten drugi - Krem, który został wręcz zmuszony do długich bisów. Chłopaki zagrali kilka Dżemowych hitów ( ku mojej uciesze nie tych, które najczęściej przewijają się przez tegoroczną setlistę naszego ukochanego zespołu), oraz na koniec własne kompozycje.

Na szczęście koniec imprezy nie oznaczał dla fanklubowiczów, którzy stanowili na moje oko połowę uczestników, końca imprezy. Można powiedzieć, że to był dopiero początek. Prosto z domu kultury skierowaliśmy się do miejscowej knajpki - "Zapiecka". Trunki, jedzenie, desery, gitary i śpiew… Do wspólnego biesiadowania przyłączyło się wiele innych, przypadkowych osób. W roli grajków wychwalany przeze mnie na wszystkie strony świata Krem.

Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy… Kończąc nasz pobyt w "Zapiecku" wymaszerowaliśmy w różnych kierunkach. Krem wraz z towarzyszącą ekipą do samochodu, Nipu wraz z obstawą do domu Jacka... a reszta na teren pobliskiej szkoły. Szkoła jak szkoła, najważniejszy był trawnik w około :-) Jedyną wadą była niemożność rozpalenia ogniska, ale było gdzie rozbić namioty i profanować muzykę naszymi popisami artystycznymi. Niestety im później, tym gorzej nam wychodziło, patpulowi coraz bardziej się rozjeżdżały struny, a puszek z ulubionym napojem wcale nie ubywało. Muszę powiedzieć, że rozbijanie namiotów w środku nocy też było nie lada wyzwaniem dla "zmęczonych" fanklubowiczów.

Jeszcze przed wschodem słońca kilkoro z naszych przyjaciół musiało wybyć na dworzec PKP. Niestety - cały zlot chylił się ku końcowi. Ostatni epizod miał miejsce rano, gdy potwornie "zmęczeni" i przygniecieni tzw. syndromem dnia poprzedniego, (który opisuje powszechnie znana piosenka o Kaczorze) bez pośpiechu zwinęliśmy namioty, posprzątaliśmy i opuściliśmy miejsce naszego noclegu. Część z nas spotkała się dzień później na koncercie w Środzie Wlkp., ale to już temat na inną historię…