[SnB]:: Spotkanie w klubie "Baza", Siemianowice Śl., 2003.03.29
fot. Radek Dyszak
tekst: Biedrona
2016-09-14 14:05
Aż dwa lata czekaliśmy na powtórkę z rozrywki, czyli na kolejne spotkanie fanów z zespołem Dżem. Historia na szczęście lubi się powtarzać, ale nikt nie spodziewał się, że z tak wielkim rozmachem! Oto kilka słów o tym kto, kiedy, gdzie i dlaczego...
29 marca, godzina 17.00, dworzec PKP w Katowicach. Przybyli wszyscy, którzy wcześniej się zapowiedzieli, czyli dwadzieścia trzy mniej, lub bardziej znane sobie z poprzednich zlotów, koncertów (i nie tylko) osoby. Emocje udzieliły się zbiorowo wszystkim, bo tylko nieliczni zostali wtajemniczeni co dalej i nawet hasło "Plac św. Andrzeja" nie pomogło od razu (z orientacją w terenie u nas słabiutko :).
Na szczęście znalezli się dobrze poinformowani i po kilku minutach dotarliśmy do "pośredniego" celu. Kilka chwil i niespodzianka - naszym oczom ukazał się konwój trzech Mercedesów, a na każdym znajome logo znajomego zespołu.
Nareszcie wszystko stało się jasne - zostaliśmy "porwani" do klubu muzycznego Baza w Siemianowicach śląskich, który powstał dzięki sponsorowi i od 1 marca jest swoistym azylem dla Dżemu.
To właśnie tam odbywają się próby, a w niedługiej przyszłości zostanie również nagrana nowa płyta, gdyż do dyspozycji zespołu bedzie studio nagrań. Trzeba przyznać, że my, fani, ujrzawszy wszystko poczuliśmy się lekko skrępowani i oszołomieni, bo nikt nie spodziewał się, że sprawy przyjmą taki obrót!
Kilka chwil potrzebowaliśmy, aby choć trochę zaaklimatyzować się w tak szczególnym miejscu. Oficjalne powitanie i obecność muzyków: Adama i Bena Otrębów, Zbyszka Szczerbińskiego i Pawła Bergera, menadżera Leszka Martinka i całej ekipy technicznej (Rysia Kramarczyka, Mietka Zięby oraz Szymona Rogosza) wpłynęły na nas mobilizująco (szkoda, że Maciek Balcar i Jurek Styczyński nie mogli dotrzeć ;).
Skrępowanie ustąpiło miejsca ciekawości, dlatego też większość z nas "ruszyła w salę" - muzycy i scena z ich sprzętem cieszyli się największym powodzeniem.
Po raz kolejny okazało się, że członkowie zespołu, to bardzo mili panowie, którzy wcale nie zadzierają nosa, i z którymi można uciąć sobie pogawędkę na każdy temat. Podpisywanie plakatów też szło im bardzo sprawnie i bez nerwów, że to już dwudziesty tego wieczoru :).
Czas upłynął bardzo szybko, bo i nie mięliśmy go niestety zbyt wiele. Szczytowy moment przyszedł, kiedy to całą grupą ruszyliśmy na scenę i zaczęliśmy śpiewać "Whisky" - muzycy nie mieli wyjścia i złapali za instrumenty :). Niebawem okazało się niestety, że busy czekają już na dole. Szkoda, że Sebastian Riedel, który dołączył do nas pod koniec spotkania, nie dał się namówić na wykonanie "Zapal świeczkę", bo to byłby piękny finał tego szczególnego dnia.
Niestety wszystko co dobre szybko się kończy! Trzeba było się pożegnać i z głową i sercem pełnymi wrażeń wracać, niekoniecznie od razu do domu :).
"W życiu piękne są tylko chwile", dlatego jestem pewna, że wszyscy uczestnicy spotkania, będą go pamiętać jako jeden z najlepszych momentów, jakie dane było im przeżyć.
Z tego miejsca chciałabym, w imieniu fanów, podziękować zespołowi i organizatorom za to, co dla nas przygotowali, a także wszystkim uczestnikom, za to, że byli :). Mam nadzieję, że to był dopiero początek...