OFICJALNA STRONA ZESPOŁU
//SPOTKANIA

[SnB]:: Majówka 2005 - Tychy, Wilkowyje, 2005.05.20/22

fot. materiały fanclubu
tekst: Patryk Pulikowski
2016-09-14 15:45

Mój pierwszy raz, czyli wspaniali ludzie...

Tychy – Wilkowyje. 20-22 maja 2005 r. Po raz kolejny południe Polski gościło fanów najsłodszej z polskich kapel, skupionych wokół lub w samym oficjalnym Fanclubie Dżemu – „Skazani na bluesa”. Mimo że to kolejny zlot FC, dla mnie pierwszy, choć wiem, że bez wątpienia nie ostatni...

Oficjalny start imprezy w piątek o godzinie 18:22. Zanim jednak do tego mogło dojść, trzeba było się dostać na miejsce. Punkt zbiórki wypadł na katowickim dworcu głównym, gdzie spotkała się znaczna część ekipy z różnych zakątków naszego pięknego kraju

Na zlocie zjawili się reprezentanci Pomorza Zachodniego, Warmii, Wielkopolski, Mazowsza, Polski Centralnej, Małopolski oraz, co oczywiste, w najwiekszej sile Śląska. Z Katowic szybkie przemieszczenie się na miesce, do Jenny. Po drodze nieoficjalne rozpoczęcie zlotu, w czym przodowali myszka, alegorn, smar666 oraz Szkot. W punckie docelowym nastąpiło szybkie rozlokowanie zlotników oraz ich tobołów, szybkie przpłukanie gardła po męczącej podróży i zabawę można było zacząć.

Jak powszechnie wiadomo, na każdym spotkaniu ktoś jako pierwszy musi zacząć. Ten honor przypadł w udziale alegornowi. I tu hołd oddać trzeba erystycznym i retorycznym popisom ala... (Gdyby polscy politycy mówili tak dużo i płomiennie, jak alegorn, nie zdążyliby wyrzucić z siebie choćby pół kłamstwaJ). A po oficjalnym otwarciu – wiadomo. Ognisko, kiełbaski, napoje wspomagające trawienie, giray, dziewczyny i śpiew.


Alegorn w mowie wstępnej, rysując po krótce szkic całego zlotu, wspomniał o niespodziance. I rzeczywiście, takowa nastąpiła, choć zapewne większość się spodziewała co, a właściwie kto będzie tą niespodzianką. Bracia od dżemowych gitar, czyli Adam i Beno, a wraz z nimi Małgorzata Riedel wraz z potomstwem – to właśnie oni odwiedzili majowy zlot „Skazanych na bluesa”. Jeszcze milszą niespodziankę dżemowym fanom sprawili Adam Otręba i Sebastian Riedel, chwytając za gitary i przez dłuższy czas bawiąc ludzi zgromadzonych przy ognisku swą grą. Na grę nie dał się namówić Beno, tłumacząc się tym, iż kiedykolwiek gra na cudzim „piecu”, ten zawsze musi się spalić... Oczywiście muzycy Dżemu, jak to mają w zwyczaju, nie stronili od fanów, chętnie wdając się w krótsze i dłuższe rozmowy czy wręcz polemiki do samego końca swego pobytu na fanclubowym zlocie.

Po wyjeździe gości wszystko wróciło do normy, czyli ognisko, gitary, śpiew...

Dzień drugi zlotu upłynął przede wszystkim na dwóch ważnych wydarzeniach. Pierwsza kwestia, dla wielu bardzo znacząca, wizyta u tych, których nie ma już wśród dżemowej braci – Ryśka i Pawła. Po powrocie z Wartogłowca i Piotrowic natomiast uwagę większości z nas przkuły wstępne wybory logo FC „Skazani na bluesa”. Wybrano trzy projekty, a to, który z nich i w jakim ostatecznym kształcie stanie się oficjalnym logo oficjalnego fanclubu pokaże czas.

Jako, że pogoda podczas czałego zlotu rozpieszczała (by nie powiedzieć rozpiekała...) nas niemiłosiernie, znaczna część tej piękniejszej z płci postanowiła korzystać z uroków łąki położonej za posesją Jenny, i tam wylegiwała się niemal do wieczora, co chwilę chłodząc się oranżadą chmielową. Zaskoczeniem nie będzie, jeśli napiszę, że wieczór i noc upłynęła niemal identycznie, jak poprzednia. Niemal, bo ogniska, kiełbasek i śpiewu nie zabrakło. Nie było już jednak gości specjalnych, a i gitarzyści w osobach Marcina Zaremby i Kapitana Planety, podmęczeni byli graniem wieczoru poprzedniego.

Niedziela, jak to w oficjalnym planie zlotu, poświęcona została na pakowanie klamotów i zbieranie się w swe zakątki (bliższe, bądź dalsze, jak to już we wstępie zostało zaznaczone...). Znaczna część ściskówek przypadła na wieczór poprzedni, gdy niektórzy z fanclubowiczów opuszczali już zlot, większość jednak miała miejsce dnia ostatniego. I w zasadzie w miejscach gdzie się witaliśmy. Na pożegnanie dostałem od Jenny poruczenie wysmarowania kilku zdań o zlocie, co czynię niniejszym z wielką przyjemnością. Niemal cała ekipa, która spotkała się na dworcu w Katowicach, tam się rozstała. Ale z mocnym postanowieniem spotkania się na kolejnym zlocie w Tychach z okazji Festiwalu im. RR.